Co zabawne, co roku spotykają się na Fiesta Grande (z hiszp.: Wielka Impreza lub Wydarzenie) i niektórzy nie potrafią wyjaśnić, skąd wzięło się to wydarzenie. Może, jak pisałam wcześniej, Meksykanie po prostu lubią znajdować powody do świętowania i imprezowania. Pomieszanie różnych wierzeń sprawia też, że trudno jednoznacznie określić historię Parachicos.
Noszą drewniane maski przedstawiające przeważnie cechy europejskie: jasna skóra, zarost i niebieskie oczy, kontrastujące z cechami rdzennych mieszkańców. Mają także okrągłe nakrycie głowy, które, według niektórych, ma naśladować jasnowłosych kolonizatorów. Ich stroje to kolorowe wstążki, pasiaste serapy, haftowane szale, zazwyczaj połączone z ciemną koszulą włożoną w spodnie. Grają również na cynowych grzechotkach zwanych „chinchines”. Poniżej zdjęcie pierwszych napotkanych przez mnie Parachicos.
Najczęściej słyszy się historię, że pewna bogata pani znana jako Doña María de Angulo zawitała do Chiapa de Corzo w czasach kolonialnych. Mówi się, że była to piękna, katolicka Hiszpanka mieszkająca w mieście Antigua Guatemala. Szukała słynnego miejscowego uzdrowiciela, który pomógłby jej synkowi (są dwie wersje: jedni mówią, że był ofiarą dziwnej choroby; a inni, że nie mógł chodzić). Stąd niektórzy mówią, że parachico pochodzi od hiszpańskiego "para chico" - "wstań chłopcze".
Niedługo potem w latach 1767-’68 plaga szarańczy nawiedziła miasto i zniszczyła uprawy kukurydzy, pszenicy, fasoli i roślin strączkowych. Osłabiło to odporność mieszkańców i przyczyniło się do wybuchu epidemii w 1770 r. Powodując śmierć kilkuset osób. Tłumaczy to prawdopodobnie obecność figury świętego Sebastiana patrona chroniącego przed epidemią i chorobami zakaźnymi. Mogą wierzyć także, że dzięki jego wpływowi Doña María de Angulo odwiedziła miasto ponownie. Miała przybyć z mułami obciążonymi zwierzętami domowymi i żywnością, ratując tym samym ludzi przed głodem. Popołudniami jej służba i miejscowi mieli tańczyć dla uciechy dzieci przebierając się za maski o rysach europejskich żeby nie wystraszyć swoim wyglądem jej synka. Stąd prawdopodobnie pochodzi nazwa "para el chico" (z hiszpańskiego "dla chłopca". Druga wersja legendy mówi, że chłopiec jednak miał umrzeć i Parachicos tańczyli przebrani w maski, aby umilić ostatnie chwile jego życia.
Będąc na paradzie Parachicos odczuwa się jednak atmosferę wesołości i bardziej zwycięstwa na śmiercią, więc jestem skłonna przypuszczać, że o ile historia jest prawdziwa - zakończyła się szczęśliwie.
Tym samym w okresie na przełomie stycznia i lutego kilkanaście dni trwa Fiesta Grande. Kobiety przebierane są w kolorowe, bogato wyhaftowane stroje Chiapanek, mężczyźni - za Parachicos tańcząc wesoło lub też w inne dni święta możemy spotkać ich płeć przebraną w kobiece stroje, wymalowanych i uczesanych, wobec ich najlepszych chęci, aby upodobnić się do Maríi de Angulo.
La Chunta
W niektóre wieczory mężczyźni i dzieci przywdziewają kobiece stroje, malują się i układają włosy, identyfikując się jako Chunta. Ta grupa reprezentuje wiernych sług Marii de Angulo, dobroczyńcy tego obszaru. Chuntás, jak mówi się, to mężczyźni należący do grupy etnicznej Soctón lub Chiapaneca, którzy przebrani za kobiety nie świętują jedynie w zabawny sposób. Ich celem jest raczej uniknięcie podporządkowania się kolonizatorom. Przebierając się za kobiety, opuszczają granice miasta, udając, że wykonują codzienne obowiązki, aby spotkać się z innymi rdzennymi mieszkańcami i zorganizować opór przeciwko Hiszpanom, nie pozwalając się zniewolić.
Ulice miasta pięknymi kobietami w bogato zdobionych sukniach, mężczyznami według tradycji przebranymi za kobiety i pysznych lokalnych smakołyków na ulicach. Centralną postacią tego barwnego wydarzenia są tancerze ubrani w charakterystyczne drewniane maski... Jednak skąd wzięła się ich fascynująca tradycja?